Być może to wstyd, jednak przyznaję, że z Kotowskim wcześniej się nie spotkałam, ale po doświadczeniu „Niepamięci” sama przed sobą się wstydzę, bo okazało się, iż rodzime podwórko to miejsce gdzie jednak można współcześnie znaleźć takie literackie diamenty. Bezwzględnie należy znać jego twórczość i w najbliższym czasie swoje braki ochoczo nadrobię – oczywiście podzielę się wrażeniami. Wracając jednak do tytułowej lektury…
Absolutny majstersztyk, absolutnie pod każdym względem, absolutnie rewelacyjna. Pomijam fabułę, bo chcąc przekazać meritum miałabym problem z zamknięciem go w określonej ilości znaków. Tak naprawdę to, co zwraca uwagę już od pierwszych zdań to niespotykana narracja, zmuszająca w sposób automatyczny do mocnej refleksji. Tu nie chodzi o wydumane frazesy, naciągane tezy czy za daleko posunięte filozoficzne rozważania. Przekaz narratora zwyczajnie skierowany jest do każdego, stanowi uniwersalny przewodnik po życiu, w którym każdy znajdzie rozdział dla siebie. Co takiego ma w sobie Kotowski, że robi taki kawał dobrej roboty?
To, czego nie brakuje autorowi to błyskotliwość oraz umiejętność płynnego zmieniania perspektywy. Choć narracja prowadzona jest w formie monologu, a narrator niewiele ma wspólnego z życiem (po wyjaśnienie zapraszam do lektury ;] ), ciężko odnieść wrażenie, że cokolwiek co dzieje się w trakcie odkrywania kolejnych kartek miało niewiele wspólnego z rzeczywistością i światem żywych. Twór w istocie daleki od standardów, albowiem umierająca staruszka, autystyczny chłopiec, komisarz policji po próbie samobójczej, wywiad niemiecki i II wojna światowa z perspektywy żydowskiego dziecka dotkniętego nietypowym schorzeniem… – czy to wszystko może się ze sobą łączyć w jakąkolwiek całość? A jednak może i to w dodatku zaskakująco płynnie, chociaż tego trzeba doświadczyć samemu.
To co najlepsze, a jednocześnie najgorsze, to niedosyt jaki zostaje w chwili, kiedy kończymy czytać ostatnie słowo. Tak naprawdę bowiem fabuła stanowi rzeczywistość wręcz namacalną i na usta ciśnie się mimochodem pytanie: A co dalej? Myślę, że Kotowski doskonale zdaje sobie z tego sprawę i ta jego premedytacja ma wielką wartość, bo pcha nas do sięgania po kolejne pozycje z jego dorobku, a mam wrażenie że nieprędko opuści go natchnienie, więc jeszcze wiele podróży przed Czytelnikami.
Jednym słowem, „Niepamięć” zapada w pamięć – na dobre. Gorąco polecam!
Wasze komentarze